08:06

Warsztaty z owocami morza, czyli jak walczyłam z ostrygami

W ubiegłą sobotę, na zaproszenie marki FRoSTA, wzięłam udział w warsztatach na temat ryb i owoców morza.
Zaproszenie w postaci przesłanej do mnie uroczej zielonej rękawicy, przyjęłam z wielką radością i wyzwanie oczywiście podjęłam, bo o ile ryby jadam, to temat "ostrygi" znałam wyłącznie z opowieści czy filmów. 
Miałam wielką ochotę się z nimi zmierzyć. 
Warsztaty poprowadził w bardzo profesjonalny sposób szef Witek Iwański przy asyście szefa Artura Grzymka. 
Z produktów FRoSTY, jakie użyliśmy podczas warsztatów, znałam szpinak, ryby i ciasto francuskie. Natomiast ciekawą nowością były dla mnie mrożone zioła - bardzo smaczna mieszanka 8 ziół. 

W pierwszej kolejności zabraliśmy się za to, na co najbardziej czekałam, czyli ostrygi. 


Okazało się, że mały skorupiak siedzi w naprawdę twardej i mocno zamkniętej skorupie (ostrygi, które otwieraliśmy należą do mniejszych, nie wiem czy poradziłabym sobie z takimi większymi - mam nowe wyzwanie na przyszłość :)). 
Do otwierania ostryg trzeba więc wyposażyć się w odpowiedni nożyk, a drugą rękę zabezpieczyć, ponieważ bardzo łatwo się skaleczyć o ostre brzegi muszli. 
Samo otwieranie okazało się mimo wszystko dość proste i szczerze mówiąc szło mi całkiem nieźle. Najtrudniejszy przysłowiowy pierwszy raz :) Kiedy już uda się wbić nożyk, należy muszlę podważyć a potem delikatnie podciąć przytrzymujące ją mięśnie. Oczyścić ewentualne zabrudzenia i gotowe (trzeba uważać żeby nie wylać wody, w której zanurzone jest mięso)

Ostrygi zostały zapieczone pod szpinakiem z czosnkiem, polane sosem bearnaise i podane z chrupiącym, japońskim chlebkiem panco i cydrem.



Udokumentowana została również moja konsumpcja ostrygi na surowo (skropionej sokiem z cytryny). Cóż mogę powiedzieć... dla mnie przepyszne! 




Nauczyłam się też filetować doradę, którą usmażyliśmy i podaliśmy z zielonym pesto i sałatką z rzodkiewki. 
Kolejnym daniem był dorsz smażony w cieście piwnym z groszkowym puree, a wszystko zostało podsumowane deserem w postaci szybkiej tarty z ciasta francuskiego z gruszką, migdałami i lodami. 


Czas spędziłam niesamowicie miło, smacznie i wiele się nauczyłam. 
Serdecznie dziękuję za zaproszenie.

6 komentarzy:

  1. u mnie też było to pierwsze starcie z ostrygami :)
    warsztaty bardzo udane, miło było się zobaczyć na żywo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie ostrygi absolutnie nie smakuja! Nie przekonam sie chyba nigdy do nich :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzena - ja ogólnie lubię dziwactwa :) i jestem wszystkożerna :)

      Usuń
  3. Nie wiem czy miałabym odwagę na spróbowanie surowej ostrygi .... ale po Twojej minie Aniu widac, ze bardzo Ci smakowała ... rozkosz Ci się na buzi rozlała:) .... warsztaty na pewno były miłe i zapewne inspirujące:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola - tak właśnie było :) bardzo mi smakowało, a warsztaty ekstra.

      Usuń