16:55

Słodko z Wawelem

Niedawno miałam przyjemną okazję zwiedzić bardzo słodkie miejsce w podkrakowskich Dobczycach.
Na zaproszenie firmy Wawel, wraz z grupą blogerów, zwiedziłam fabrykę, w której produkowane są bardzo lubiane przeze mnie słodycze.
Kiedy otrzymałam zaproszenie to przyznaję, że cieszyłam się jak dziecko:) i nawet bardzo wczesna godzina wyjazdu nie była w stanie mnie zniechęcić.
Wizytę w Dobczycach rozpoczęliśmy wysłuchaniem ciekawostek na temat produkcji czekoladek i karmelków oraz oczywiście konsumpcją wyżej wymienionych. 
Pierwsze, co wywarło na mnie super wrażenie, to niebiański zapach jaki roztacza się w fabryce...czekolada...czekolada i jeszcze raz czekolada:) Czekoladowy raj:)

Zachowując ściśle przestrzegane w zakładzie normy przebraliśmy się w odzież ochronną, co nadało nam wygląd kosmitów:)



W życiu nie uczestniczyłam w wycieczce tak podnoszącej poziom endorfin!
Wszyscy uśmiechaliśmy się do linii produkcyjnej i do przemieszczającej się po niej czekoladek.

No bo sami przyznajcie czyż to nie cudowny widok? A jeśli do tego dołożyć zapach....Poezja:)

Nadzienie białych Michałków
Kąpiel w białej czekoladzie
Michałki w pełnej krasie - jadą się zapakować:)
Wszystko zaczęło się w 1910 roku. Przy ulicy Szlak 26 ruszyła fabryka cukrów i czekolady Adama Antoniego Piaseckiego (dziś Wawel SA). Zakład zatrudniał wówczas 22 osoby i najwyższej klasy fachowca ze Szwajcarii.
W 1911 roku pojawił się osnuty legendą miłości batonik "Danusia". Do dziś nie wiadomo, dlaczego akurat "Danusia", ale ponoć tak miała na imię piękna pracownica fabryki, której uroda zachwyciła Króla Czekolady (A. Piaseckiego). Jest też wersja łącząca nazwę pysznego batonika z Sienkiewiczowską Danusią (z Krzyżaków), ale ja proponuję pozostać przy pierwszej wersji (najlepiej z nadzieniem o smaku ajerkoniaku:))
Obecnie proces produkcyjny w fabryce jest w pełni zautomatyzowany, nadal jednak ręcznie wytwarza się karmelki. 




Żal było opuszczać gościnne progi Wawelu (na pocieszenie otrzymaliśmy słodkie upominki 
 żeby czekoladową przyjemnością podzielić się po powrocie z rodziną:))
i udaliśmy się na obiad.
Czekała na nas jednak jeszcze jedna przyjemność... wyjazd do Krakowa 
 i poobiednia filiżanka gorącej czekolady z Wawelu...w pijalni czekolady Wawel na Wawelu.
Czekolada pyszna, gęsta i naprawdę wysokiej jakości.  


To był bardzo miły i słodki dzień. 
Aż dziw, że przeżyliśmy te wszystkie słodkości:) 
W życiu nie zjadłam tylu czekoladek w jeden dzień i mimo tak dużej ilości czułam się świetnie.
To najlepsza reklama dla firmy!

"Kto chce rozkoszy swoich bywać budowniczym
niechaj wie, co każdemu do szczęścia potrzeba:
musi w ustach wciąż nosić cząstkę tej słodyczy, 
a czuć się będzie bosko jak w przedsionku nieba"
(M. Czuma)

Wawel - dziękuję!!!

15 komentarzy:

  1. Fantastyczna sprawa! Bardzo ciekawa wycieczka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czym zająć Malucha - naprawdę bawiłam się świetnie i uśmiech mi z ust nie schodził:)

      Usuń
  2. Uwielbiam oglądać program"jak to jest zrobione",ale być w takim miejscu i to jeszcze w TAAAAAAk pysznym,pachnącym i słodkim miejscu- zazdroszcze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pucinka21 - o właśnie:) czułam się jak "W jak to jest zrobione", trafnie ujęłaś:)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Majana - bardzo fajna, szczęśliwa byłam jak dziecko:)

      Usuń
  4. Naprawdę Aciri wcale Ci się nie dziwię, że czerpałaś z tego wielką radość. Miałabym tak samo.
    Piękne chwile trzeba łapać i mocno trzymać :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja z kolei odwiedziłam ostatnio Wedel :)) Ale Wawel kocham, a Danusię jem codziennie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aurora - moje serce skradła ajerkoniakowa:) polecam:)

      Usuń
  6. Ajerkoniakowej Danusi nie jadłam, ale kocham ten smak w czekoladkach:) ... takiej smakowitej wycieczki zwyczajnie zazdroszczę ... choć nie mam tego w zwyczaju:)

    OdpowiedzUsuń